Blog

Sam cel nie wystarczy

03 lipiec

 Można mieć cele i na ich nazwaniu jedynie poprzestać. Frustrować się, że nam „na głowę nie spadły.” Można też coś zrobić, by zbliżyć się do nich choćby o krok. Chcieć to móc – to prawda, ale na tym nie może się zakończyć. Za tym przekonaniem muszą iść dalsze kroki.

Szukając odpowiedzi na pytanie, co oprócz posiadania samego celu jest ważne, by ten cel osiągnąć, sięgam do moich pierwszych kroków. Tych stawianych na drodze do realizacji pragnień osobistych i zawodowych.

Jeszcze 12 lat temu byłam osobą, na którą gdyby spojrzeć z boku, można stwierdzić, że jest ostatnią w kolejce do realizacji marzeń. Nieśmiała, nie lubiąca siebie. Zaniedbana. Totalnie nieprzebojowa. Miałam jednak marzenia. Bardzo chciałam. Wszystko wokół mnie krzyczało, że się nie da. Że to czego pragnę jest niemożliwe ze względów finansowych, z powodu braku umiejętności i wielu, wielu innych. Mimo to bardzo chciałam.

Zaczynałam od marzeń. Często wyobrażałam sobie siebie w miejscach, do których chciałam dojść. Byłam nieśmiałą osobą, która nie potrafiła nawiązywać kontaktu z ludźmi. Próby publicznego zabierania głosu kończyły się zwykle porażką i zawstydzeniem. Tymczasem marzyłam o tym, by pomagać ludziom w rozwiązywaniu ich problemów, w realizacji marzeń. Chciałam spełniać się zawodowo. Moja sytuacja finansowa była dramatyczna, a ja tuż przed zaśnięciem malowałam w swojej głowie obrazy siebie siedzącej we własnym, przytulnym mieszkaniu. Takich marzeń miałam wiele.

Na marzeniach jednak nie poprzestałam. W pewnym momencie swojego życia zrozumiałam, że by zrealizować większość z moich celów, muszę zrobić coś w ich kierunku, choćby małego, na co mogłam sobie w danym czasie pozwolić. Dotarło do mnie, że przede wszystkim muszę się zmienić. Pracować nad moim nastawieniem, myśleniem na swój temat, poczuciem wartości. Szkolić umiejętności potrzebne, by robić to, czym jak odkrywałam wraz ze swoim rozwojem, chciałam się zajmować. Zaczęłam pracować nad sobą. Czytać książki, które budowały we mnie siłę do tego, by stawiać kolejne kroki, które pozwalały mi odkrywać przyczyny moich słabości i „małego myślenia” o sobie, a także dawały mi wiedzę w obszarach, w których chciałam działać. Na ile to było możliwe, pojawiałam się w miejscach, w których słuchałam ludzi, którzy odnieśli w życiu jakiś sukces. Notowałam, w jaki sposób realizowali swoje cele, jakie zasady stosowali. Modliłam się.

Jedną z ważniejszych lekcji, które wynosiłam z mojego zdążania do celu było to, żeby mimo kolejnej porażki – a tych miałam na swoim koncie niemało – nie poddawać się. Wybaczyć sobie, nawet wtedy, gdy nie wychodziło z mojej winy. Podnosić się z upadku, wyciągać wnioski i próbować po raz kolejny. Stawiając kolejne kroki i przechodząc różne, czasem bardzo trudne doświadczenia, wiele się uczyłam. Każda przeżyta sytuacja budowała we mnie siłę. Uparłam się na to, by te trudne doświadczenia nie wypaliły mnie, ale by mnie zahartowały. Jednymi z najtrudniejszych, ale zarazem najcenniejszych były lekcje wytrwałości.

Gdybym miała podsumować drogę prowadzącą do realizacji celów zaczęłabym od pragnienia. Samo jednak donikąd nas nie doprowadzi. Później potrzebna jest odwaga i wiara w to, że realizacja danego celu jest możliwa – jeśli nie teraz to za dwa, trzy, 15 czy 20 lat. Za nimi musi iść praca. Podejmowanie działań, na które możemy sobie pozwolić. „Kropla drąży skałę.” W wielu wypadkach, nawet jeśli od celu dzieli nas długa droga, jest ten mały krok, który możemy zrobić już dziś. Do mikstury powodzenia nie sposób nie dołożyć wytrwałości. Tej musimy się nieustannie uczyć.

Wierzę w to, że w życiu wygrywają przede wszystkim ci, którzy się nie poddają i ciągle się rozwijają. Pracują w pierwszej kolejności nad sobą, później nad tym, co mogą zmienić w otaczającej ich rzeczywistości.

Wierzę, że do każdego celu musimy się przygotować. Nie jest sztuką trafić na okazję, ale zrobić wszystko, by być na nią gotowym, gdy się pojawi.

Nawet jeśli się nie uda, jeśli upadniemy, trzeba wyciągnąć wnioski, powstać i spróbować znowu. Gdyby człowiek zniechęcił się po jednym upadku, nigdy nie nauczyłby się chodzić.

Sądzę, że łatwiej żyje się ze świadomością, że próbowaliśmy i się nie udało, niż z tą, że nie zrobiliśmy absolutnie nic w kierunku naszego  celu czy pragnienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress